Co zobaczyć w omańskim kurorcie?

Salalah znane jest polskim turystom z wczasów all inclusive. Ale co możemy robić poza hotelem?
Oczywiście możemy pójść na piękną plażę z piaskiem białym i drobnym jak mąka. Co do kąpieli, to od momentu, w którym dostrzegliśmy płaszczkę u brzegu, ochota na kąpiel odeszła nam bezpowrotnie.


W okolicach plaży możemy zjeść pyszne owoce i napić się wody prosto z kokosa. Koszt to 200 baisów, czyli 40 pensów, czyli 2 złote.





Można pojechać jeszcze bardziej na południe, by zobaczyć gejzery w Mughsayl. 



Poza pięknymi widokami, spotkaliśmy tam też dwóch Omańczyków, którzy również przyjechali z północy kraju.





Skręcając z głównej drogi do Ayn Ishat natrafimy na drzewa kadzidłowca i stada wielbłądów.



W samym Salalah możemy zwiedzić ruiny miasta Al Balled i przyległe muzeum kadzidłowego szlaku. Kompleks położony jest przy samej plaży.







Warto wieczorem wybrać się na miejską plażę i podejrzeć, życie mieszkańców.





Jeżeli mamy chwilę możemy odwiedzić grób biblijnego Hioba. Jednak w naszej opinii nie jest to miejsce robiące jakieś spektakularne wrażenie. Jak na omańskie warunki, jest też wyjątkowo zaniedbane.




Wadi Dawkah to miejsce, gdzie możemy podziwiać kadzidłowce, możemy pośród nich pospacerować.... Kiedy my tam byliśmy, nie było nikogo oprócz nas.



Nasza zima to pora sucha w Omanie. Udając się w niektóre miejsca, uznawane za atrakcje, możemy nie spotkać tego, co jest tam najpiękniejsze, czyli wodospadów.
My odwiedziliśmy Ayn Tabraq:


Ayn Athum, gdzie wody nie było.




Wadi Darbat Waterfalls urzekło nas kolorem wody. 


W pobliskim Taqah możemy obserwować flamingi spacerujące po plaży a przy okazji wypić świeży sok.





W Salalah spędziliśmy cztery noce. Dla nas wystarczająco. Potem ruszyliśmy w drogę powrotną na północ.



Previous
Previous

W lesie baobabów

Next
Next

Droga na południe