W lesie baobabów

Wieczorem przed wyjazdem z Salalah, Tomek znalazł w internecie informację o baobabach rosnących w pobliżu. Autorka bloga niestety ich nie znalazła. Może my będziemy mieli szczęście?
Rano, po śniadaniu ruszyliśmy w drogę powrotną na północ Omanu. Nawigacja poprowadziła nas inną drogą niż zwykle i dzięki temu mogliśmy przez chwilę poobserwować jak Omańczycy zbierają się na jakąś naradę.




Jadąc drogą 49 w kierunku Mirbatu, jakieś 11 km przed miastem jest rozjazd na Jibjat i tam się kierujemy. Podczas naszego pobytu, by dotrzeć do baobabów trzeba było minąć roboty drogowe, zatoczkę parkingową i zatrzymać samochód za zakrętem, pod znakiem z wielbłądem.


Miejsce jest o tyle dobre, że można podejść do rosnącego sobie samotnie baobabu. I nawet go przytulić. Omańskie baobaby są chyba dużo niższe niż te, które widzieliśmy na zdjęciach z Madagaskaru. Takie są bardziej karłowate. Ale robią wrażenie.




Las znajduje się niżej. Zaparkowaliśmy w środku robót drogowych i zeszliśmy ścieżką lekko w dół.



Owoce baobabu


Pośród baobabów spotkaliśmy małżeństwo z Austrii. Podzieliliśmy się wrażeniami z podróży i ruszyliśmy dalej, zadowoleni, że szczęście nam dopisało i mogliśmy pospacerować pomiędzy tymi majestatycznymi drzewami. 


Previous
Previous

Powrót na północ

Next
Next

Co zobaczyć w omańskim kurorcie?