Costa del Azahar

Tym razem nietypowo, zaczniemy od podsumowania.
We wrześniu 2018 roku spędziliśmy 8 dni na hiszpańskim wybrzeżu Azahar. Jest to część wybrzeża w regionie Walencji, rozpoczynająca się na Przylądku Nao, ponad znanym angielskim turystom, Benidormem. Costa del Azahar kończy się w okolicach miasta Tortosa, deltą rzeki Ebro.
Co skierowało nasze wakacyjne plany akurat w tę część Hiszpanii? Powiem szczerze, arabsko brzmiąca nazwa 😀. Nic bardziej mylącego, azahar to po hiszpańsku "kwiat pomarańczy".
Tak czy inaczej, 11 września polecieliśmy z East Midlands do Walencji. Lecieliśmy liniami ryanair, niestety nie mogę odnaleźć cen biletów, ale na dzień dzisiejszy, bilety w tym terminie to koszt 35 funtów za osobę w jedną stronę. Biletów powrotnych nie kupowaliśmy ponieważ z Walencji lecieliśmy na Ibizę.
Samochód rezerwowaliśmy w lokalnej wypożyczalni Drivalia. Za najmniejszy samochód trzeba tam zapłacić około 165 euro z pełnym ubezpieczeniem, bez kaucji. Na lotnisku czekał na nas bus, który zabrał nas do siedziby firmy oddalonej od lotniska o 5 minut jazdy. Problem mieliśmy tylko jeden: bus czekał na odlotach, bo tam wysadził turystów, którzy oddali samochody. Dlatego cała procedura wypożyczenia samochodu nieco się przedłużyła. Zwrot samochodu odbył się bezproblemowo.
Link do wypożyczalni znajdziecie tu: https://www.drivalia.com/
Z wypożyczalni możecie skorzystać też na lotniskach na Majorce, w Gironie, Alicante, Bilbao i Santiago.
Do hotelu mieliśmy 120 km. Mogliśmy skorzystać z lotniska Castellon, oddalonego od hotelu tylko 30 km, jednak loty były tylko z Londynu Stansted i oferta wypożyczalni samochodów była tam bardzo uboga.
Podczas naszego pobytu, zatrzymaliśmy się w hotelu Servigroup Romana Hotel. Zarezerwowaliśmy go już w styczniu przez portal travelrepublic.co.uk. Za opcję HB czyli śniadania i obiadokolacje zapłaciliśmy 481 funtów. Oczywiście musimy pamiętać, że w tej opcji nie mamy napojów do kolacji, więc my przewidzieliśmy jeszcze około 40 euro na napoje do kolacji. Butelka wina kosztowała 9 euro i jeżeli się nie wypiło wszystkiego, to można było oddać wino na przechowanie do kolacji na następny dzień. Obsługa opisywała butelkę numerem pokoju i kolejnego dnia, nasze wino czekało na nas. Za napoje można było płacić gotówką przy wejściu do restauracji lub całość rachunku uregulować przy wymeldowaniu z hotelu, również w opcji płatności kartą.
W hotelu w większości spotkać można turystów z Hiszpanii. Hotel świecił czystością a jedzenie było bardzo smaczne. Wieczorem były lody z automatu. Ze względu na turystów tubylców, na śniadanie nie było wszędobylskiej, angielskiej fasolki i bekonu.
Hotel położony jest nad szeroką, piaszczystą plażą Playa Romana (trzeba tylko przejść przez ulicę), w miejscowości Alcossebre. W pobliżu znajduje się kilka barów. Jeżeli mamy samochód, w kilka minut podjedziemy do centrum, gdzie znajdziemy markety, bary, restauracje i przystań.


Nad miejscowością, na wzgórzu znajduje się urokliwa Ermita Santa Lucia.


Z otaczającego kapliczkę tarasu możemy podziwiać okolicę.




Co robiliśmy podczas naszego pobytu? O tym w kolejnych częściach naszej opowieści o Costa del Azahar. Będą między innymi byki, zamki templariuszy i gorące źródła, które okazały się niezbyt ciepłe latem.
Zapraszamy!




Previous
Previous

Tarragona, czyli kilka chwil w Katalonii.

Next
Next

10 dni w Turcji Egejskiej, ile to kosztuje?