Tarragona, czyli kilka chwil w Katalonii.

Do Tarragony wybraliśmy się następnego dnia po przylocie do Hiszpanii. Był to jedyny dzień, kiedy mogliśmy się spotkać z moim Bratem i Bratową, którzy byli służbowo w Barcelonie. Stąd wiemy, że pociągiem z Barcelony dostaniemy się do Tarragony w ciągu godziny, za około 30-40 euro za dwie osoby, w dwie strony. Bilety możecie znaleźć pod tym linkiem: https://www.omio.co.uk/
Tarragona to drugie, po Barcelonie, największe miasto Katalonii. Po wszechobecnych flagach tego regionu, szybko orientujemy się, gdzie przyjechaliśmy.



Symbolem Katalonii są "ludzkie wieże", czyli castell. Na temat powstania tej tradycji jest kilka wersji, jednak najbardziej prawdopodobną jest ta, która mówi, że ma to związek z tańcami religijnymi wykonywanymi w Walencji i Katalonii od XV wieku, których kulminacyjnym punktem było zbudowanie niewielkiej, ludzkiej piramidy.
Pierwszy udokumentowany castell powstał w 1770 roku. Liczył sześć pięter. Obecny rekord to dziesięć pięter.
Katalończycy zwykli mawiać: "Hiszpania ma corridę, my mamy castellers"
Jeżeli chcielibyście poczytać więcej na temat tej katalońskiej tradycji, polecamy ciekawy artykuł pod tym linkiem:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/288321,1,konstruuja-ludzkie-wieze.read

Pomnik "ludzkiej wieży", znajduje się na głównej ulicy Tarragony, Rambla Nova. To ulica, która żyje do późnych godzin, podobnie jak słynna, barcelońska La Rambla.



Rambla Nova kończy się tarasem widokowym Balcon del Mediterraneo, z którego rozciąga się przepiękny widok na plażę wybrzeża Costa Dorada. Bo Tarragona to podobnie jak Barcelona, miasto z szeroką, piaszczystą plażą.

Nieopodal Balcon del Maditerraneo znajdziemy kilka bardzo dobrze zachowanych, starożytnych zabytków. Od III wieku p.n.e. Tarragona, znana wtedy jako Tarraco, była w rękach Rzymian. Była to baza wojskowa, ale jednocześnie jedno z piękniejszych miast rzymskiego imperium. W 2000 roku kompleks Posseig Arqueologic znalazł się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. W jego skład wchodzą: amfiteatr, cyrk, teatr, hipodrom, mury miejskie, dwa fora rzymskie, nekropolia i akwedukt, który znajduje się 4 kilometry poza miastem. Do tego mamy Muzeum Archeologiczne, które posiada wiele eksponatów z czasów rzymskich.

Wilczyca przed wejściem do muzeum

Amfiteatr

Amfiteatr
Jeden dzień to za mało, by zobaczyć wszystkie zabytki miasta, a do tego spotkać się z rodziną. My ograniczyliśmy się do wypicia sangrii nieopodal Rambla Nova, zachwytu nad wielkością amfiteatru (mógł pomieścić 15 tysięcy widzów), sfotografowania się z wilczycą oraz spaceru wąskimi uliczkami Tarragony.



Dotarliśmy też do przepięknej katedry, która znajduje się w odległości kilkunastominutowego spaceru od rzymskiego amfiteatru i muzeum archeologicznego.



Chcieliśmy też zobaczyć Most Diabła, czyli starożytny akwedukt, który według legendy wybudował diabeł po zawarciu paktu z kobietą, która była zmęczona noszeniem wody z rzeki, odległej o kilkanaście kilometrów. Dziś pozostało 217 metrów z dawnych 25 kilometrów, wysokiego na 27 metrów akweduktu.


Kolejnym przystankiem tego dnia był Zamek Tamarit, pochodzący z XI wieku, odległy od Tarragony o 13 km. Obok znajduje się cicha plaża w małej zatoce.


Zamek Tamarit miał być ostatnim punktem zwiedzania tego dnia, jednak zupełnie przypadkiem trafiliśmy do oddalonej o 5 km Altafulli. Cicho, spokojnie... Znaleźliśmy też pomnik "ludzkiej wieży".




I to już było ostatnie miejsce, które zobaczyliśmy tego dnia.




Previous
Previous

Peniscola, czyli spojrzeć bykowi w oczy.

Next
Next

Costa del Azahar