Peniscola, czyli spojrzeć bykowi w oczy.

Peniscola, oddalona była około 35 kilometrów od naszego hotelu. Zdjęcia tego białego miasteczka, położonego na skale, nad brzegiem morza, zachęcały by je odwiedzić. Nie mieliśmy pojęcia, że spotka nas tam prawdziwa, hiszpańska przygoda. Nie spodziewaliśmy się, że dane nam będzie, spojrzeć bykowi w oczy.


Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zachwycił nas widok białych domów na skale, schodzącej do morza, ale zdziwiły nas dziwne rusztowania na plaży.


Gdy weszliśmy w wąskie uliczki Peniscoli, już z góry, dostrzegliśmy arenę i samochody z bykami. Zorientowaliśmy się, że trafiliśmy w sam środek hiszpańskiej fiesty.



Z zaciekawieniem przyglądaliśmy się temu bezkrwawemu widowisku. Śmiałkowie drażnili byki i uciekali gdzie się da. Poturbowani też się zdarzyli. 



Ciekawe było to, że kiedy młodego byka trzeba było wyprowadzić z areny,  przyprowadzano po niego starego byka.





Wreszcie dowiedzieliśmy się co to za rusztowania stoją na plaży. Jak się okazało, ciągnęły się główną ulicą od areny, aż po plażę. Wypuszczano byki z areny i kiedy te biegły rozpędzone i rozdrażnione, mężczyźni ratowali się przed poturbowaniem, wspinając się po belkach. Zapewne wychodząc bykowi na przeciw, imponowali odwagą, swoim partnerkom.



Znaleźć się w samym środku prawdziwie lokalnego wydarzenia to wyjątkowe przeżycie. Jednak Peniscola jest  pięknym miejscem, wartym odwiedzenia nawet wtedy, gdy nie ma fiesty. 
Nam się udało.
Warto zerknąć na internetową stronę miasta peniscola.org, gdzie znajdziecie nadchodzące wydarzenia.
Peniscola to wąskie uliczki, misternie zdobione balkony, górujący nad miastem Castell de Peniscola, piaszczysta plaża i port. Każdy znajdzie coś dla siebie.


Flagi wspólnoty autonomicznej Walencji






Previous
Previous

Luksusowe wakacje, czyli jakie?

Next
Next

Tarragona, czyli kilka chwil w Katalonii.