Jak drogie są wakacje w Zatoce Perskiej? cz.2
W tym poście powiemy Wam między innymi o tym co i gdzie jedliśmy. Już przed wyjazdem wiedzieliśmy, że korzystając z doświadczenia podróży po Omanie, w jedzenie będziemy zaopatrywać się w hipermarketach Lulu.
I rzeczywiście, nie byliśmy w żadnej restauracji.
Ceny produktów spożywczych są podobne do brytyjskich, lub czasem kilka procent wyższe.
Na śniadania jedliśmy pomidory, ser halloumi, ser żółty, owoce, arabski chleb.
Halloumi kupowaliśmy za 10 QAR czyli 2 funty.
Arabski, libański chleb 10 sztuk to 1 QAR czyli 20 pensów.
Pomidory za kg od 3,5 QAR do 9 QAR czyli od 70 pensów do 1,8 funta.
Ser żółty 8,75 do 10 QAR czyli około 2 funtów.
Winogrona z Libanu, paczka chyba pół kilograma 9,95 QAR, czyli około 2 funtów.
Mleko w kartonie 5,5 QAR za litr, czyli 1 funta.
Kawa rozpuszczalna BRU (najbardziej popularna kawa w Indiach) to koszt 7 QAR czyli 1,2 funta.
Na obiady kupowaliśmy gotowe dania i korzystaliśmy z mikrofalówki w hotelu.
Co jedliśmy na obiady?
Kurczaka z rożna, który kosztował za jednego od 2 do 2,5 funta (10-12QAR).
Szaszłyki z kurczaka, cena 2,5 do 3 funtów za sztukę (12-14,5 QAR).
Grilowaną rybę, za dwie sztuki niespełna 2 funty (9,10 QAR).
Kebab shishę za dwie sztuki niespełna 2 funty (8,20 QAR).
Można kupić ziemniaki pieczone; cztery duże sztuki to koszt 1,30 funta (6,73 QAR).
Curry z kurczaka za 5 funtów (26 QAR) za kilogram (można było napotkać kości).
Fish tikka bez ości za 8 funtów (39,5 QAR) kilogram (mnie nie smakowało).
Kotlety cebulowe za dwie sztuki 2 QAR czyli około 40 pensów.
Piliśmy bezalkoholowe piwo i wino. To pierwsze w cenie 60-70 pensów, a wino za 11,75 QAR czyli około 2,5 funta.
Polecamy też stoisko z pamiątkami w centrum handlowym Villaggio Mall. Ceny są często korzystniejsze niż na bazarze a dodatkowo są też trochę inne. My trafiliśmy tam przez przypadek i polecamy.
A na koniec coś dla takich dinozaurów jak my, którzy mają w zwyczaju wysyłać kartki pocztowe z wakacji.
Pocztówki można kupić na bazarze w cenie 3-5 QAR; w hipermarketach Carrefour na dziale z przyborami szkolnymi po 3 QAR, ale bardzo nieciekawe; w sklepach WHSmith, też po 3 QAR, (bardzo ładne, ale my spotkaliśmy ten sklep na lotnisku w drodze powrotnej) i na poczcie.
A katarska poczta to przygoda!
Znaczki pocztowe postanowiliśmy kupić na pobliskiej poczcie głównej, która znajdowała się w pobliżu hotelu. Budynek, wielkością i zawiłością może konkurować z niejednym pałacem.
Kiedy znaleźliśmy się w głównej sali, odnaleźliśmy punkt informacyjny i zostaliśmy skierowani do przeszklonego kiosku. Nie było tam nikogo. Pospacerowaliśmy chwilę, znów poszliśmy do punktu informacyjnego powiedzieć, że nikogo tam nie ma. Pani poinformowała nas, że zaraz ktoś przyjdzie. Pospacerowaliśmy kilka kolejnych minut i znów wróciliśmy do informacji. Pani powiedziała, żebyśmy poszli na pierwsze piętro i po lewej stronie ktoś tam będzie sprzedawał znaczki. "Tylko na pierwsze piętro a nie na parter" zostaliśmy poinformowani. Problem był tylko jeden: jedyne schody jakie znaleźliśmy, to były ruchome schody prowadzące na parter. Pierwsze piętro jakby nie istniało a już na pewno nie istniały schody tam prowadzące. Zjechaliśmy i wjechaliśmy.... i poszliśmy do innej pani, opowiedzieliśmy naszą historię z poszukiwaniem sprzedawcy znaczków i niemożliwością odnalezienia piętra pierwszego. Zlitowała się nad nami katarska urzędniczka i powiedziała, że nas zaprowadzi. Schody były ukryte w zakamarku za drzwiami. Na pierwszym piętrze zapukała do drzwi, na których nie było żadnej tabliczki informującej kto i czym zajmuje się, siedząc za tymi drzwiami. My i nasza sprawa zostaliśmy zaanonsowani i weszliśmy do pokoju, w którym przywitał nas katarski urzędnik pocztowy. Usiedliśmy przy biurku, wśród pudełek i paczek znaczków oraz pocztówek. Ten pan zapewne obdzielał tymi dobrami wszystkie oddziały poczty w Katarze. Wybraliśmy pocztówki, otrzymaliśmy znaczki, zapłaciliśmy (otrzymaliśmy mały rabat), przyjęliśmy kolejne przeprosiny za zaistniałą sytuację, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy zaułkami do wyjścia.
Udało się! Mogliśmy wysyłać pozdrowienia z wakacji.
Znaczek pocztowy do Europy kosztuje 8,5 QAR czyli około 1,7 funta. Pocztówki na poczcie kosztują 3 katarskie riale.
Pocztówki do Europy wędrują od 5 dni do kilku tygodni, mimo wysłania w tym samym czasie.
1 rial katarski to około 1 złotego, więc przeliczanie cen na złotówki jest bardzo proste.
I to tyle w kwestii katarskich cen. Mamy nadzieję, że pomogą zaplanować budżet potrzebny na wizytę w jednym z najbogatszych krajów świata.
O tym co widzieliśmy, co nas urzekło a co wprawiło w prawdziwe osłupienie, napiszemy w kolejnych postach.
I rzeczywiście, nie byliśmy w żadnej restauracji.
Ceny produktów spożywczych są podobne do brytyjskich, lub czasem kilka procent wyższe.
Na śniadania jedliśmy pomidory, ser halloumi, ser żółty, owoce, arabski chleb.
Halloumi kupowaliśmy za 10 QAR czyli 2 funty.
Arabski, libański chleb 10 sztuk to 1 QAR czyli 20 pensów.
Pomidory za kg od 3,5 QAR do 9 QAR czyli od 70 pensów do 1,8 funta.
Ser żółty 8,75 do 10 QAR czyli około 2 funtów.
Winogrona z Libanu, paczka chyba pół kilograma 9,95 QAR, czyli około 2 funtów.
Mleko w kartonie 5,5 QAR za litr, czyli 1 funta.
Kawa rozpuszczalna BRU (najbardziej popularna kawa w Indiach) to koszt 7 QAR czyli 1,2 funta.
Na obiady kupowaliśmy gotowe dania i korzystaliśmy z mikrofalówki w hotelu.
Co jedliśmy na obiady?
Kurczaka z rożna, który kosztował za jednego od 2 do 2,5 funta (10-12QAR).
Szaszłyki z kurczaka, cena 2,5 do 3 funtów za sztukę (12-14,5 QAR).
Grilowaną rybę, za dwie sztuki niespełna 2 funty (9,10 QAR).
Kebab shishę za dwie sztuki niespełna 2 funty (8,20 QAR).
Można kupić ziemniaki pieczone; cztery duże sztuki to koszt 1,30 funta (6,73 QAR).
Curry z kurczaka za 5 funtów (26 QAR) za kilogram (można było napotkać kości).
Fish tikka bez ości za 8 funtów (39,5 QAR) kilogram (mnie nie smakowało).
Kotlety cebulowe za dwie sztuki 2 QAR czyli około 40 pensów.
Shisha kebab |
Fish tikka |
Chleb libański |
Przed wieczorem były ciasteczka i owoce.
Ciastka były w dwóch rozmiarach i w dwóch cenach, za 3,5 QAR mniejsze i za 6,5 QAR; czyli 70 pensów i około 1,30 funta.
Owoce.... najczęściej sprowadzane z Indii, Sri Lanki, Tajlandii i Libanu.
Ceny owoców w rialach katarskich ( 1 QAR to 20 pensów):
Arbuz 13 QAR za sztukę;
Melon 3,20 QAR za sztukę;
Papaya (ze Sri Lanki) 8,15 QAR;
Małe, okrągłe Avocado z Ugandy 2,8 QAR;
Małe, zielone mango 2,65 QAR, ale duże, żółte, słodkie ze Sri Lanki 9,70 QAR a nowozelandzkie już około 15 QAR. Najsmaczniejsze było ze Sri Lanki.
"Apple Banana" małe banany 12,75 QAR/kg.
Smoczy owoc z Wietnamu 8,95 QAR za sztukę.
Grejpfrut z Turcji 1,15 QAR za sztukę.
Mango ze Sri Lanki |
Oczywiście wybór owoców i warzyw jest ogromny. Czasami nie mogliśmy wyjść ze zdziwienia, że na przykład mango i avocado są sprzedawane w tylu gatunkach.
I jeszcze lody. Na lody również chodziliśmy do marketu 😊.Zatrzymywaliśmy się gdzieś w drodze i szliśmy "na lody". Najczęściej wybieraliśmy różne rodzaje lodów Magnum za 6-7,5 QAR lub Tablerone za 7,5-10 QAR.
W Katarze brakowało nam przydrożnych coffee shopów, które w Omanie napotykaliśmy na każdym kroku i gdzie serwowano doskonałe, świeże soki z różnych owoców. Tego w Katarze nie mieliśmy.
Pamiątki.
Ceny pamiątek nie odbiegają od tych w Europie. Możemy kupić magnesy, kubki, przyprawy, ceramikę, szkatułki z masą perłową, tkaniny, lampy.... W Katarze nie ma zalewu chińskich wyrobów i tureckich podróbek. Możemy znaleźć wiele ciekawych drobiazgów. Najwięcej na bazarze w stolicy, czyli na Souq Waqif.
A na koniec coś dla takich dinozaurów jak my, którzy mają w zwyczaju wysyłać kartki pocztowe z wakacji.
Pocztówki można kupić na bazarze w cenie 3-5 QAR; w hipermarketach Carrefour na dziale z przyborami szkolnymi po 3 QAR, ale bardzo nieciekawe; w sklepach WHSmith, też po 3 QAR, (bardzo ładne, ale my spotkaliśmy ten sklep na lotnisku w drodze powrotnej) i na poczcie.
A katarska poczta to przygoda!
Znaczki pocztowe postanowiliśmy kupić na pobliskiej poczcie głównej, która znajdowała się w pobliżu hotelu. Budynek, wielkością i zawiłością może konkurować z niejednym pałacem.
Kiedy znaleźliśmy się w głównej sali, odnaleźliśmy punkt informacyjny i zostaliśmy skierowani do przeszklonego kiosku. Nie było tam nikogo. Pospacerowaliśmy chwilę, znów poszliśmy do punktu informacyjnego powiedzieć, że nikogo tam nie ma. Pani poinformowała nas, że zaraz ktoś przyjdzie. Pospacerowaliśmy kilka kolejnych minut i znów wróciliśmy do informacji. Pani powiedziała, żebyśmy poszli na pierwsze piętro i po lewej stronie ktoś tam będzie sprzedawał znaczki. "Tylko na pierwsze piętro a nie na parter" zostaliśmy poinformowani. Problem był tylko jeden: jedyne schody jakie znaleźliśmy, to były ruchome schody prowadzące na parter. Pierwsze piętro jakby nie istniało a już na pewno nie istniały schody tam prowadzące. Zjechaliśmy i wjechaliśmy.... i poszliśmy do innej pani, opowiedzieliśmy naszą historię z poszukiwaniem sprzedawcy znaczków i niemożliwością odnalezienia piętra pierwszego. Zlitowała się nad nami katarska urzędniczka i powiedziała, że nas zaprowadzi. Schody były ukryte w zakamarku za drzwiami. Na pierwszym piętrze zapukała do drzwi, na których nie było żadnej tabliczki informującej kto i czym zajmuje się, siedząc za tymi drzwiami. My i nasza sprawa zostaliśmy zaanonsowani i weszliśmy do pokoju, w którym przywitał nas katarski urzędnik pocztowy. Usiedliśmy przy biurku, wśród pudełek i paczek znaczków oraz pocztówek. Ten pan zapewne obdzielał tymi dobrami wszystkie oddziały poczty w Katarze. Wybraliśmy pocztówki, otrzymaliśmy znaczki, zapłaciliśmy (otrzymaliśmy mały rabat), przyjęliśmy kolejne przeprosiny za zaistniałą sytuację, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy zaułkami do wyjścia.
Udało się! Mogliśmy wysyłać pozdrowienia z wakacji.
Znaczek pocztowy do Europy kosztuje 8,5 QAR czyli około 1,7 funta. Pocztówki na poczcie kosztują 3 katarskie riale.
Pocztówki do Europy wędrują od 5 dni do kilku tygodni, mimo wysłania w tym samym czasie.
1 rial katarski to około 1 złotego, więc przeliczanie cen na złotówki jest bardzo proste.
I to tyle w kwestii katarskich cen. Mamy nadzieję, że pomogą zaplanować budżet potrzebny na wizytę w jednym z najbogatszych krajów świata.
O tym co widzieliśmy, co nas urzekło a co wprawiło w prawdziwe osłupienie, napiszemy w kolejnych postach.