Doha i szaleństwa katarkich szejków


Nigdy wcześniej nie byliśmy w tak nowoczesnym mieście. Widzieliśmy oczywiście na zdjęciach Dubaj, Dohę czy Nowy Jork. Byliśmy więc pod wrażeniem od pierwszej chwili. Mimo zmęczenia wielogodzinną podróżą, kiedy zobaczyliśmy, znany nam ze zdjęć, widok dzielnicy dyplomatycznej bez chwili zastanowienia zatrzymaliśmy się przy promenadzie by zrobić to pierwsze zdjęcie.


Myśleliśmy, że już bardziej podobać nam się nie będzie. A to był dopiero początek.
Doha, to miasto praktycznie bez zabytków. Jednak warto zobaczyć co mogą zdziałać pieniądze połączone z fantazją.
Nasz hotel stał pomiędzy tymi wspaniałymi drapaczami chmur. Mogliśmy wyjść na spacer wieczorem, by popatrzeć na przepiękne oświetlenie budynków lub w dzień, by dostrzec ich niesamowite detale.
Moim ulubionym wieżowcem był 238-metrowy Burj Doha, zwany potocznie Condom Tower 😉, dlaczego tak? Kształt raczej nie pozostawia wątpliwości.



Zachwycające jest jego, niemal koronkowe wykończenie. Ten ekran ze stali nierdzewnej nawiązuje do mashrabiyi, czyli ozdobnej, drewnianej kraty wykorzystywanej w architekturze arabskiej do zasłaniania drzwi i okien.


W nocy Burj Doha mieni się paletą kolorów od srebra po złoto.



Spacerując Al Corniche Street możemy podziwiać inne budynki tej pocztówkowej dzielnicy stolicy Kataru.






10 kilometrów od katarskich drapaczy chmur znajduje się sztuczna wyspa Pearl Qatar, na której odnajdziemy osiedle Qanat Quartier czyli katarską Wenecję. To tu spotyka się "wenecki urok z arabskim szykiem". A dla nas to po prostu szaleństwo katarskich szejków.

Widok na The Pearl z plaży Katara Cultural Village

Droga prowadząca na sztuczną wyspę Pearl

The Pearl Doha

Katarska Wenecja





Music Steps. Kiedy stąpamy po schodach, one wydają dźwięki. Możemy grać chodząc po schodach.




I myśleliśmy, że już nic nas nie zaskoczy. Bo jeździliśmy drogami, które mają 8 pasów w jednym kierunku; bo widzieliśmy kunszt architektów Diplomatic Area; staliśmy w korku obok samochodów w cenie domu w Anglii....


Postanowiliśmy pojechać do największego parku w Doha, czyli Aspire Park, nad którym góruje najwyższy, póki co, budynek Kataru czyli 300- metrowy Aspire Tower.


Przez przypadek trafiliśmy do centrum handlowego Villaggio Mall. I tu po prostu oniemieliśmy z wrażenia. Znaleźliśmy się nagle w innym świecie. Wyobraźcie sobie: popołudnie w Wenecji... Słońce już tak nie grzeje, na niebie jest trochę chmur, a my spacerujemy uliczkami wzdłuż weneckich kanałów....







Pośród światowych marek znaleźliśmy polski Reserved



Czy hokej kojarzyć się musi tylko z Czechami i Kanadą? Niekoniecznie. W Katarze też znaleźliśmy drużynę hokeja.




To jest nowoczesna Doha. Stolica XXI wieku, gdzie ludzkie działania ogranicza tylko fantazja, bo pieniędzy starcza na każde szaleństwo. 
A jaka jest tradycyjna Doha, miasto poławiaczy pereł? Miasto z muzeami, meczetami, targiem wielbłądów i sokolnikami....?
O tym napiszemy kolejnym razem.




Previous
Previous

Północny Katar

Next
Next

Jak drogie są wakacje w Zatoce Perskiej? cz.2