Biała Apulia

Prognozy mówią, że to będzie słonecznie. To ostatni dzień, który mamy na zwiedzanie. Chcemy zobaczyć trulli.
Jednak na początek, korzystając z tego, że jesteśmy na wschodnim wybrzeżu Włoch, postanawiamy zobaczyć budzące się słońce. Nie ukrywajmy, Ania nie była entuzjastką tego pomysłu. Ale warto było.





Po śniadaniu ruszamy w stronę Alberobello, by zwiedzić unikalne, tradycyjne apulijskie budynki, zwane trullo.
Słońce schowało się za chmury, nie będzie biało szarych domków na tle błękitnego nieba. Trudno, będą odcienie szarości.
Już w drodze napotykamy pojedyncze budynki.


Jedziemy jednak dalej, bo Alberobello wpisane na listę UNESCO to największe skupisko tych domków. To jakby cała dzielnica tego miasta. Bardzo turystyczne miejsce, pełne sklepików z pamiątkami (trzeba cierpliwości by znaleźć coś ciekawego). W wielu trulli są hotele, wiele jest zamieszkałych przez tubylców. Miejsce na pewno warte zobaczenia, niespotykane, wyjątkowe.







Nas zachwyciły trulli, napotykane po drodze do Locorotondo.




We wspomnianym, białym Locorotondo trafiliśmy na cotygodniowy targ, pospacerowaliśmy uliczkami tej uroczej miejscowości i wypiliśmy kawę.







Oryginalna ceramika

Ostatnim przystankiem naszej podróży jest przepiękne, białe Ostuni. Nam przypominające hiszpańską Andaluzję. O tej porze roku niezbyt zatłoczone, nawet trochę senne. Jednak pyszne lody udało nam się zjeść.





To tutaj kupiliśmy pyszne, włoskie lody


I to jest koniec naszej włoskiej podróży, jak się jednak okazało, nie koniec włoskich przygód.




Previous
Previous

Co nam dała apulijska mgła?

Next
Next

Włoski obcas