Co nam dała apulijska mgła?

To ma być ostatni poranek we Włoszech. Rano opuszczamy nasz dom i ruszamy na lotnisko w Brindisi. Zatrzymujemy się by sfotografować zamglone polany....


Mieszkaliśmy 40 minut od lotniska, więc dość sprawnie docieramy na miejsce, bez problemu oddajemy samochód i maszerujemy na lotnisko by zmierzyć się ze zmienioną polityką bagażową linii lotniczej i nadajemy nasz bagaż podręczny jako rejestrowany. Jest tego plus, mogliśmy kupić oliwę.

Widzieliście kiedyś automat z pamiątkami? Na lotnisku Brindisi jest takie cudo. 




Nasze oczekiwanie na otworzenie bramek zaczyna się przedłużać.... Zaczynają pojawiać się komunikaty o opóźnieniu, zaczynają przychodzić sms-y od linii lotniczej. Jesteśmy po odprawie paszportowej, nie możemy wrócić do miejsca, gdzie można coś zjeść. Zostają nam dostarczone karty tranzytowe, możemy się poruszać do strefy z barami. Po jakimś czasie już nikt tych kart nie sprawdza.



Po kilku godzinach dowiadujemy się, że dziś nie odlecimy. Zaczyna się zapisywanie na nocleg. Do naszego zamieszania dołączają pasażerowie lotu do Frankfurtu. Trwa to w nieskończoność. 
Po ośmiu godzinach od przybycia, opuszczamy lotnisko i podstawionym autokarem jedziemy do hotelu. Nasza frustracja opada, gdy zostajemy zakwaterowani w dobrym, trzygwiazdkowym i bardzo czystym Hotelu Minerva na przedmieściach Brindisi.

W całym tym zamieszaniu jest też pozytywny akcent. Podczas odbioru kluczy do pokoi poznajemy sympatyczną, polską rodzinę mieszkającą w Niemczech. Spędzamy więc bardzo miły wieczór w świetnym towarzystwie, a i czas oczekiwania na loty kolejnego dnia mija zbyt szybko.
W tym miejscu szczególne pozdrowienia dla towarzyszy naszego przedłużonego pobytu w Apulii: Beaty, Marka i Julki.



Pierwszy raz jesteśmy świadkami rozlegających się braw, kiedy samolot ukazuje się przed terminalem. Udaje nam się odlecieć. Opuszczamy Italię z 27 godzinnym opóźnieniem.


Trochę martwimy się problemami na parkingu, bo samochód powinniśmy odebrać dnia poprzedniego, ale okazuje się, że procedura jest bardzo prosta. Kiedy nasz bilet nie działa, kontaktujemy się przez przycisk pomocy z obsługą, mówimy, że nasz lot był odwołany i jesteśmy z opóźnieniem, chcemy zapłacić za przedłużone parkowanie. Jednak po sprawdzeniu danych, obsługa otwiera nam szlaban i bez dodatkowych kosztów opuszczamy parking.
Nie wiemy czy wpływ na tak szybkie załatwienie sprawy ma to, że zawsze w rezerwacji parkingu wpisujemy numery lotów, bo o nic więcej poza numerem rejestracyjnym nas nie pytają. 


Kończymy naszą włoską przygodę pełni wrażeń, wspomnień, zdjęć...
Kończymy naszą pierwszą w pełni objazdową podróż bogatsi o doświadczenia.
Zostawiliśmy kolejne ślady na mapie....






Previous
Previous

Gdzie spaliśmy, co jedliśmy?

Next
Next

Biała Apulia